Dzisiaj muszę się podzielić z Wami moją radością, nabyłam z rynku wtórnego kołowrotek i dziś do mnie dotarł. Jestem przeszczęśliwa, jest śliczniutki taki jak sobie wymarzyłam, w stanie praktycznie idealnym.
Nabyłam go sobie bo ciągnie mnie do przędzenia, jako młoda dziewczyna niespełna 15 letnia nauczyłam się prząść od znajomej Kaszubki, wełnę z jej własnych owiec. Powiem wam ,że uwielbiałam tą pracę, długo nie trwało i nauczyłam się też sama strzyc owce i tak powstawały moje pierwsze wełenki i włóczki. Potem przyszła klasa maturalna, i jakoś tak się wszystko potoczyło ,że znalazłam się daleko od mojego kołowrotka i wełenki z owiec , której wcześniej miałam w każdych ilościach i to za darmochę. Teraz sentyment powrócił, i choć na nadmiar czasu nie cierpię to pragnę znów usiąść niczym prząśniczka, muszę niestety jeszcze nabyć gdzieś wełenkę, ale w ten sposób będę miała własną włóczkę -o czym marzę. Myślę, że jak sobie wszystko poprzypominam i dojdę znów do wprawy to popróbuję również z farbowaniem.
Teraz jednak obejrzyjcie moje cudo:
Pozdrawiam was cieplutko
Cudeńko:) miło jak wracają wspomnienia:) Spokojnej nocy :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń