Dzisiaj chciałam pokazać skarpetki, które zrobiłam dla ślubnego. Ma on kłopoty ze stawami jak przychodzi zimno i poprosił mnie o takie ciepłe skarpetki. Ja akurat dysponowałam wełenką sprzędzioną własnoręcznie i długo nie czekając zabrałam się do pracy. Miałam sporą przerwę w robieniu skarpet, ale jakoś poszło, i oto efekt moich wypocin- mąż zadowolony ,a to jest bezcenne :-)
Może i daleko im do doskonałości, ale nie można powiedzieć ,że nie da się ich nosić :-) . Teraz przędę czarną wełnę z alpaki i jak się już uzbiera szlachetna ilość to zamierzam wydziergać jakiś fajny sweterek.
Ileż to radości jak można tak od zera samemu coś stworzyć, najpierw oczyścić runo ,potem je sprząść a na końcu coś udziergać-fantastyczne uczucie i poprawa poczucia własnej wartości gwarantowana :-D
Pozdrawiam serdecznie
Wspaniałe :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.