środa, 30 kwietnia 2014

HISTORIA KOŁOWROTKA I PRZĄDKI

Miało być o czym innym a będzie o przędzeniu. Tak mnie ostatnio ten temat pochłania, że nie może nie znaleźć swojego miejsca na kartach bloga.
Bardzo ostro wzięłam się za przerabianie ogromnych ilości różnego runa ,zalegającego mój garaż, i tak zaczęłam od skończenia zapasów surii. O ile temat na początku był dla mnie bardzo trudny to uważam że z każdym kolejnym moteczkiem wychodzi coraz lepiej. Starałam się by nie były niteczki zbyt cienkie- bo o dziwo przędzenie cienizny wychodzi mi niebywale łatwo, ale zależy mi na grubszej nitce, na coś bardziej konkretnego. I tak mam już sprzędzone 350 metrów w 310 gramach podwójnej nitki, no i dużo więcej nie będzie bo został już tylko mały zwitek do skończenia.
Na razie pochwalę się jak niteczka wygląda na kołowrotku, bo choć mam już zdjętą to jeszcze nie uprana, jak tylko upiorę to się pochwalę moteczkami :-)



starałam się jak najlepiej ująć kolor ,ale chyba najlepiej widoczny będzie po praniu.

Niestety spotkała mnie też niepowetowana strata, bo złamały mi się skrzydełka mojego kołowrotka, po prostu rozpękły na pół i płakać mi się chce, bo to staroć jest i nigdzie nie dokupie do niego szpuli zs skrzydełkami
poratowałam się sklejeniem taśmą izolacyjną, która jest dosyć mocna ale nie wiem na jak długo to wystarczy.
Podjęłam jednak decyzję, że odkładam, każdy grosz i kupię coś niedrogiego od kromskich, może być w surowym drewnie, mi to nie stanowi problemu, a jest tańsze, może PRELUDIUM, zobaczymy. Na chwilę obecną muszę do maksimum wykorzystać mojego staruszka, mam nadzieję że się da pokornie wykorzystywać :-D.

Zakupiłam też-jakby mi było mało zapasów, wełnę od koleżanki z fb. Niestety tak brudnego runa to w życiu jeszcze nie widziałam, i jak wywaliłam to z wora to stałam i łzy same cisnęły mi się do oczu, smród powalający a runo wygląda jak czysty gnój, po prostu porażka




jest bardzo mocno zanieczyszczone odchodami i brudami roślinnymi, wzięłam to najpierw podzieliłam na partie i jedną z nich kilkukrotnie przeprałam ,zmieniając wodę, na koniec wrzuciłam do dużego pojemnika z denkiem i deszczówką i się kisi. Popróbuję dziś obaczyć czy już można to wyjąć i zacząć działać dalej. Ogólnie do prania mam bardzo dużo wełny i teraz gdy słoneczko dopisuje to czas się za nią wziąć i potem pochować i pomału przerabiać.

Takie to mnie ostatnio przygody spotkały na mojej drodze prządki :-) , ale nic nie jest w stanie mnie zniechęcić. Za bardzo kocham to moje hobby, więc idę działać dalej ,a jest nad czym.

No i zbliża się długi weekend majowy ,na który zakupy mam zrobione ale teraz przygotowania czas zacząć-mam nadzieję, że pogoda dopisze bo mam w planach grilowanie w ogrodzie i wylegiwanie się na wygodnych fotelikach pośród kwiatuszków na tarasiku ogrodowym-ach już się nie mogę doczekać

Życzę słoneczka pa

środa, 23 kwietnia 2014

DOMOWE WĘDZENIE

Oj  ten mój blog to ostatnio kurzem porasta i w wyniku tego mało kto tu jeszcze zagląda. No cóż takie są prawa natury, ale mam nadzieję, że odzyskam przychylność zaglądaczy częstszymi wpisami.
Poukładałam co miałam poukładać i pozałatwiałam sprawy tego wymagające więc w pełni wracam do bloga i wpisów.
Ostatnio dużo się u mnie dzieje, robótkowo również - mam na skończeniu śliczną sukienusię z czapeczką i następną z jakimś dodatkiem ale jeszcze nie wiem co nim będzie, oprócz tego gadżet typowo męski i inne robótkowe projekty w różnym stadium zaawansowania.
Po mału w miarę wykańczania będę tu umieszczać swoje wytwory. Oczywiście również zaczął się okres ogrodowy więc i tam sobie posiaduję a wieczorem ruszać się nie mogę :-) bo jak to ja umiaru nie znam.

Dziś jednak chciałam się wam pochwalić moim nowym nabytkiem. Kupiłam małą domową skrzynkę do wędzenia, bo uwielbiam swoje wędliny i nie wystarczają mi tylko te z szynkowara-jestem wymagająca.
Tak więc przed świętami zakupiłam mięsko, nastawiłam w solance i po kilku dniach wędziłam. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania, uwierzcie, że nie ma żadnej różnicy pomiędzy wędzeniem w beczce a tą skrzynią. Owszem wsad musi być mniejszy ale wędliny wychodzą obłędne. W dodatku Ci którzy nie posiadają ogrodu a jedynie balkon spokojnie mogą również z takiej wędzarki korzystać.
Teraz pochwalę się wyglądem wędzarki i wędlin po uwędzeniu




wędlinki jak widać są piękne, a skrzynia jest wyposażona pod spodem w dwa palniczki na paliwo turystyczne które to dają ciepło niezbędne do wytworzenia dymu.

No i dziś to by już było na tyle, ale niedługo kolejny wpis -juz przerwy nie będzie, przynajmniej na razie :-D

Pozdrowionka